O gustach się może nie dyskutuje, ale na pewno się je kształtuje

Wszyscy jesteśmy wrażliwi estetycznie. W różnym stopniu, ale wszyscy. Nie miałam nigdy co do tego wątpliwości, zwłaszcza w chwilach gdy obserwowałam, jak maleńkie dzieci reagują na muzykę, kolory, przyrodę. Jest to jednak kwestia elementarna dla zagadnienia gustu, ponieważ nie można dyskutować o kształtowaniu smaku jeśli się uznaje, że niektórzy „z urodzenia” wcale wrażliwości estetycznej nie mają.

Jeśli nawet w rozwijaniu tzw. wybitnego talentu tak ogromną rolę odgrywa środowisko, to o ile bardziej jest to istotne w przypadku potencjału przeciętnego (takiego jakie posiada większość z nas – ale wystarczającego!)

Skoro samego Chopina w tak znakomitym stopniu ukształtowała atmosfera domu, treści z jakimi się stykał, ekspozycja na dobrej jakości muzykę, kontakt ze wspaniałymi artystami, a był to niewątpliwie człowiek wybitny, to tym bardziej my potrzebujemy takiej stymulacji. Już jako dzieci!

Czy w takim razie odbiór muzyki jest sprawą obiektywną i jazz jest po prostu lepszy od rocka, a pop bardziej wartościowy niż hip-hop? Nie, nie w tym rzecz.

W ramach większości gatunków muzycznych utwory mogą być dobre lub złe. Każdy z nas słyszał pewnie nową aranżację czy cover znanej piosenki, która podobała nam się zdecydowanie bardziej niż ta oryginalna. Można więc jedną i tę samą piosenkę zrobić i dobrze i źle. I to jest właśnie sprawa kluczowa dla tematu kształtowania gustu.

Po wysłuchaniu jakiegoś kiepskiego kawałka techno i oryginalnego drum and base, można w zupełnie obiektywny sposób odpowiedzieć na pytanie, który utwór jest lepszy. Będzie to jednak dyskusja nierozerwalnie związana z warsztatem kompozytorskim lub wykonawczym. Dlatego właśnie można uznać jakąś muzykę za wartościową, a inną za tandetę. Z tego samego powodu można również nie przepadać za jazzem, mając jednocześnie świadomość, że to niesamowicie bogata, dobra muzyka, a także mieć ochotę posłuchać niewymagającego popu, zdając sobie sprawę z tego, że akurat ten „kawałek” nie jest najwyższych lotów. 

Trzeba jednak brać pod uwagę, że umiejętność zrozumienia i docenienia muzyki lub obrazu, który nie jest jak cukier – prosty, słodki i łatwo przyswajalny, po prostu wymaga treningu. Wysiłek w niego włożony zwróci się z nawiązką. Energia powstała pod wpływem obcowania z wartościową, wymagającą treścią jest bowiem znacznie większa. Jest to swego rodzaju inwestycja i dokładnie ten proces mam na myśli, stwierdzając, że gust wymaga kształtowania. 

Jeśli więc zapytacie mnie, czy tandetny pop w samochodzie raz na jakiś czas „zniszczy dziecko”, to ja zapytam, jak wiele dobrej muzyki słucha na co dzień. Bo to znowu jest tak jak w tym porównaniu z dietą. Czy hamburger raz na jakiś czas „zabije” dziecko, jeśli jego dieta jest stale pełnowartościowa i zbilansowana? Nie ma więc co dać się zwariować, ale na pewno warto skupić się na tym, by muzyka jaka otacza dziecko, była po prostu bogata i wartościowa.

A kto jest zachęcony do zgłębienia tematu kształtowania gustu, tworzenia pięknego domowego środowiska – jednym słowem – #wychowania przez sztukę tego odsyłam do tej książki.