Przepis na bezpieczną ciastolinę
Szybki wpis. Z pomysłem na zabawę i prezent, który można wykonać samemu.
Zbierając już różne macierzyńskie doświadczenia z sytuacji gdy niemowlaki zjadały absolutnie wszystko lub dzieciom skończyło się Play-doh z zestawu (czytaj zostało skrupulatnie „wpracowane” w dywan) i rozpoczęły się jęki (bo już nie ma, a przecież nie skończyli jeszcze!) – doszłam do wniosku, że jednym z moich maminych magicznych sztuczek jest posiadanie przepisu na szybką, prostą, naturalną i bezpieczną ciastolinę, której nie strach niemowlakowi dać. Ale też nie mającego w składzie rzeczy, których nie mam akurat lub raczej nigdy w domu (uwielbiam Pinterestowe przepisy na różnego rodzaju slimy, ciasta, play-doh, piaski itd tylko, przepraszam bardzo, nie wiem kto lubi wykorzystywać/marnować litr kleju, albo 2 szklanki roztworu do soczewek kontaktowych!)
A więc oto i on:
PRZEPIS
1 szkl. mąki
0,5 szkl. soli
1 szkl. wrzącej wody
1 łyżka oleju
1 łyżka kwasku cytrynowego
barwnik spożywczy w dowolnej formie, trochę farby
Sól, mąkę i kwasek cytrynowy wymieszać, wlać olej i wrzątek, na sam koniec trochę barwnika (u nas proszkowy, do barwienia jajek – pozostałość z Wielkanocy). Szybko wymieszać łyżką i mieszać tak, aż składniki nieco nie przestygną. Masa jest gęsta i z początku trochę lepka, ale szybko zaczyna odklejać się od ścianek miski i mieszanie zaczyna bardziej przypominać ugniatanie łyżką. Na koniec ciepłą kulkę ugniatamy ręką jak ciasto.
Wychodzi jej naprawdę sporo!
A teraz dodatkowa inspiracja.
Pomysły na zabawy
W większości przypadków, robimy ciastolinę razem – co już samo w sobie jest fajnym zajęciem, a następnie oddaję ją dzieciom.
Czasem, w przypływie miłości, pożyczam im także różne moje narzędzia kuchenne: foremki do ciasteczek, sztućce, wałek, praskę do czosnku.
Gdy mam czas z nimi posiedzieć, wyjmuję „wszystko”: koraliki, muszelki, guziki, kamyki, wyciorki, ruchome oczka, zapałki i co mi jeszcze w ręce wpadnie i wbijamy to w ciastolinę. Czasem rozprasowaną – tworząc taki „kolaż”, czasem niekoniecznie.
Pomysł na prezent
Przyszło mi do głowy, że skoro już „rozłożyłam kredens”, to może mogę zrobić też ciastolinę dla znajomych. I tu pojawia się właśnie ta myśl, że jeśli tylko macie w domu jakieś fajne szczelne pojemniczki to zestaw różnych kolorów może być dobrym pomysłem na prezent. Ostatecznie można użyć słoików. Ale ostatecznie 🙂
Super pomysł. Dokupię tylko sól, jakiś barwnik i działam z dziećmi.
Rewelacja! Wsypujemy brokat i dziewczyny się cieszą. A dodatkowy pomysł – metoda Davisa do pracy z dyslektykami zakłada tworzenie modelu przestrzennego wyrazu z plasteliny, by widzieć konkret prowadzący do abstrakcji – taka ciastolinka jest ciekawym urozmaiceniem do pracy.
Wow! rewelacja!