3 sposoby na naukę czytania o których nie pomyślałeś
Nie jestem niewolnicą jednej metody. Nigdy. Próbuje wielu rzeczy i zostaję przy tych elementach, które się sprawdzają. A jak napotkam coś, co można ulepszyć – to ulepszam. Tak w skrócie można podsumować ten wpis.
Chcę się w nim z Wami podzielić tym co robiłam (i robię nadal) z trójką swoich synów w wieku 3, 5 i 7 lat. Opowiem, krótko o tych rzeczach, które sprawdzają się w moim domu i wydawały mi się nawet nieco oczywiste…
dopóki się nie okazało, że nikt w okół mnie tak nie robi 🤪😂
Przeczytanie tego tekstu zajmie Ci nieco ponad 3 minuty – chyba że masz ochotę na film – wtedy opowiem lekko dłużej, ale ze szczegółami 🙂
1. Fajnie mieć ładne karty, ale ktoś je musi zrobić – czyli ruchomy alfabet, obrazki i komputer
Ruchomy alfabet to fantastyczna pomoc. I czuję, że jest jeszcze wiele innych sposobów na jego wykorzystanie, ale u nas sprawdza się przede wszystkim w takim oto zadaniu. Kiedy chłopaki dostają jakieś fajne naklejki, albo powycinają skądś ekscytujące ich obrazki to naklejamy je na kawałek papieru robiąc tym samym, hm… – nazwijmy go górnolotnie “kartą”. Następnie układam z ruchomego alfabetu wyraz przedstawiający to, co się na karcie znajduje. Wtedy otwieram chłopakom swój komputer z włączonym edytorem tekstu i ich zadanie polega na wklepaniu tego wyrazu na klawiaturze komputera. Wyrazy drukujemy, wycinamy i naklejamy na karty. Jednym słowem zaprzęgam dzieci do pracy nad tworzeniem pomocy edukacyjnych 😉
Prawdopodobnie w tym miejscu powinna nastąpić sugestia, że karty dobrze jest zalaminować, ale nie jestem jeszcze tak profesjonalną edukatorka domową 😉
Docelowe zadanie polega na wyjmowaniu kart w dowolnym momencie dnia i układaniu z alfabetu tych wyrazów. No i właśnie. Właściwie to oni tego nie czytają. Wiedzą jaki wyraz układają na podstawie obrazka. Ale jednak. Działa. A dlaczego?
2. Wesoło i naturalnie – czyli czytanie globalne, tylko lepiej!
Jeśli zdarzyło Wam się, że dziecko “odczytało” coś nie znając nawet literek (np. nazwę sklepu czy markę obuwia) to odkryliście już moc czytania globalnego. Dziecko patrzy na zapisane wyrazy jak na obrazy i po jakimś czasie zaczyna kojarzyć ich wygląd ze znaczeniem. Koncepcja globalnego czytania została opracowana w latach 60. XX wieku przez Glenna Domana i od tamtej pory stała się podstawą wielu metod nauki wczesnego czytania.
W moim domu czytaliśmy więc książeczki (często specjalnie w tym celu przygotowane) wskazując palcem na czytane wyrazy. Po jakimś czasie dziecko zapamiętywało treść i wygląd wyrazów, a następnie dochodziło do przekonania, że właściwie to już umie czytać. Ale, ale! Wiecie, że ja wiem (że Wy wiecie – hihi) iż łączenie słów z muzyką znacznie ułatwia ich zapamiętywanie! Moc muzyki wykorzystuję na codzień w Pomelody. A więc i w tym przypadku zapragnęłam nieco usprawnić nasze działania i tak powstała:
“Noc” – pierwsza książeczka z piosenką z serii “Czytanie przez muzykowanie” wydana przez pomelody.
Metoda czytania przez muzykowanie, m.in. dzięki temu, że nie wymaga znajomości liter, może być stosowana już u bardzo małych dzieci – nawet tych, które nie zaczęły jeszcze mówić!
Czytaniem globalne nie wyeliminuje zupełnie procesu rozpoznawania pojedynczych liter, sylab i ich syntezy. Jest jednak doskonałym i niezwykle zachęcającym startem. A połączone z muzyką po prostu wchodzi samo.
Prawie 100 tys. dzieci w Polsce zupełnie naturalnie i radośnie nauczyło się rozpoznawać literki z Abecadłem pomelody – zobaczymy co wydarzy się tym razem 🙂
3. W parze łatwiej – czyli czytanie sylabami.
Trzeci sposób, który dobrze się u nas sprawdza to metoda sylabowa. Chodzi o to, by nie uczyć się czytać liter w odosobnieniu i kiedy tylko dziecko rozpoznaje już brzmienie liter, łączyć je od razu w sylaby. Do tego zadania posłużyły nam lata temu dwa papierowe kubeczki i ten koncept (a nawet ten pierwszy kubeczek!) został z nami po dziś dzień.
W jednym kubeczku wycinamy małe okienko i dopisujemy za nim jakąś samogłoskę – np. “A”. Na drugim kubeczku piszemy kilka liter na takiej wysokości, by widoczne były przez okienko, gdy będziemy obracać wewnętrzny kubek.
Myślę, że to dobry moment, by polecić także dwie inne pomoce czytelnicze:
Gra “Bójka na czytanie”.
Koncept znów lekko inny, niż takie klasyczne czytanie. Należy dopasować do siebie karty z tym samym elementem, ale jeden z nich może być wyrażony słowem, a drugi obrazkiem.
Seria “Czytam sobie”.
To urocze książeczki o trzy poziomach trudności, które zrobione są tak, że naprawdę zachęcają do czytania sobie. Dla czytającego już dziecka to najfajniejsza seria jaką znam. Tematyka książeczek zupełnie różnorodna, świetne ilustracje tworzone przez różnych artystów, z tyłu dyplom, naklejka. Poczucie osiągnięcia sukcesu gwarantowane.