Pierwsze pytanie, które nasuwa się na myśl po przeczytaniu tytułu, to czy się w ogóle da? Przecież osobowość to coś, na co się pracuje całe życie! Połączenie temperamentu, cech charakteru i środowiska, w którym się wychowujemy… Jaki właściwie my, rodzice, mamy na to wpływ?
Nie trzeba się długo zastanawiać, żeby stwierdzić, że jednak coś możemy zrobić. W końcu dom rodzinny to podstawowe środowisko dziecka, w którym się rozwija. Dorasta. To my budujemy wspólnie ten dom. Ustalamy nasze priorytety, potem panujące zasady i wszystko opieramy na naszej miłości. Ale jak to w życiu bywa, wychodzi nam raz lepiej, raz gorzej. Ale do rzeczy!
Czym jest Wielka Piątka?
To jedna z kluczowych teorii osobowości autorstwa m.in. Paula Costy oraz Roberta McCrae, która wskazuje 5 czynników, które budują naszą osobowość. Postaram się omówić każdy z czynników i jednocześnie zaproponować kilka pomysłów na muzyczne wspieranie każdej z tych cech, by zapewnić naszym dzieciom dobry start w dorosłe życie.
1. Neurotyczność
Samo słowo od razu włącza alert w naszej głowie. Nic dziwnego, bo raczej nikt z nas nie chciałby, by taką cechą określano nasze dziecko. Jednak przy osobowości chodzi o POZIOM neurotyzmu. Pożądany jest oczywiście niski poziom, który oznacza dokładnie tyle, co zrównoważenie emocjonalne i całkiem niezłe radzenie sobie z trudnymi emocjami, o które nie trudno w życiu, a także brak lęków.
Co muzycznie możemy zrobić, by strzałka na skali tej cechy pozostała daleko w dole?
Tak naprawdę zaczynamy od okresu prenatalnego. Unikamy hałasów, stresów, przeciążenia – absolutnie wszystkiego, co wpłynęłoby negatywnie na nasze dziecko. Zobaczcie, jest to dla nas całkiem jasne, że samopoczucie matki, warunki w jakich przebywa, jej akceptacja macierzyństwa – to wszystko odbija się w tym maleńkim człowieczku, który lada moment ma się pojawić na świecie.
Kiedy już się pojawi, to naszym zadaniem jest zapewnienie środowiska bez „zanieczyszczenia dźwiękowego”, by zapewnić spokój i poczucie bezpieczeństwa. Dlatego unikamy hałasów na tyle ile to tylko możliwe i wprowadzamy nasze rytuały, jak śpiewanie kołysanek (chyba nie ma nic bardziej magicznego dla noworodka niż śpiewający rodzice!). Warto również wspólnie słuchać ulubionej muzyki i tym sposobem wprowadzać chwilę relaksu.
A kiedy mamy już większego smyka?
Kiedy nasze dziecko zaczyna przejawiać pierwsze zainteresowanie muzyką, podryguje, podśpiewuje, mówi do nas śpiewając, zaczyna eksperymentować z dźwiękiem wyjmując garnki i grając łyżką – powinniśmy w pełni to akceptować. Mam na myśli to, że nie powinny padać z naszych ust stwierdzenia: „ No tańczyć, to ty nie umiesz”, „ Zrób to w rytmie” (częsty problem rodziców muzyków), czy „Mów do mnie normalnie. Nie wygłupiaj się”. Dla rodziców bywa to mocno męczące (wiem coś o tym choć wygląda na to, że etap perkusji z garnków mamy już za sobą), ale muzyka zbliża i pomaga budować trwałe relacje. Warto więc poświęcić trochę świętego spokoju i ciszy w ciągu dnia. Trochę 😉
2. Ekstrawersja
Tego pojęcia raczej nie trzeba tłumaczyć. Nie od dziś wiemy, że chodzą między nami ekstrawertycy, których nie sposób nie zauważyć i introwertycy, którzy nawet jak już się między ludźmi kręcą, to mniej chętnie. Ta cecha odnosi się do jakości i ilości interakcji społecznych oraz poziomu aktywności, energii, a także zdolności do doświadczania pozytywnych emocji. W dużej części zależy od temperamentu – to prawda.
ALE! Ale dzieci akceptowane i od urodzenia mające „przyzwolenie” na okazywanie emocji są po prostu śmielsze i chętniej wchodzą w nowe relacje. I znowu – aktywność muzyczna jest doskonałym narzędziem, by ten proces wpierać: wspólnie śpiewajmy, tańczmy, inspirujmy się dźwiękami (poprzez aktywności takie jak: malowanie do muzyki, wymyślanie tytułów, opowiadanie bajek do muzyki np. „Piotruś i Wilk” Prokofiewa, „Dziadek do orzechów” Czajkowskiego, czy wspaniałe Bajki – grajki z naszego dzieciństwa), bawmy się w tworzenie własnych instrumentów z rzeczy dawno nam niepotrzebnych… Pamiętajmy, że kreatywność to bardzo ważna cecha. Nie łudźmy się, że szkoła dba o nią dostatecznie. Wszystko w naszych rękach! Ogranicza nas często jedynie nasza chęć i wyobraźnia.
3. Otwartość na doświadczenia
Super ważna cecha, wskazującą na tendencję do pozytywnego wartościowania doświadczeń życiowych, tolerancję na nowość i ciekawość poznawczą. Umiejętność dokonywania zmian świadczy o naszym rozwoju. Rozwój = zmiana. Jeśli nasze dziecko przez negatywne doświadczenia zamknie się na zmiany, to stanie w miejscu. Pewnie nie będzie to najszczęśliwszy czas w jego życiu, więc warto wprowadzać profilaktykę! I znów apeluję do Waszej kreatywności. Wiecie co skutecznie otwiera na nowe doświadczenia zarówno dzieci jak i rodziców? Wspólne muzykowanie! Nie tylko w święta.
Kilka słów o śpiewie.
Nic innego nie ma takiej wartości terapeutycznej ani profilaktycznej jak śpiew właśnie. Dlaczego?
Dlatego, że kiedy śpiewamy, w naszym organizmie zachodzi szereg zmian na lepsze. Nie da się śpiewać, mając napięte mięśnie. Śpiewamy → rozluźniamy mięśnie → do mózgu idzie informacja, że jest dobrze i bezpiecznie. Pogłębiamy oddech, zwężają się nasze źrenice i wytwarzają hormony szczęścia. Ba! Nie jest możliwym, by jednocześnie śpiewać i trwać w gniewie i negatywnym stresie (trema to już co innego, bo z reguły jest to „stres pozytywny”). Z resztą czy nie pamiętamy przecież ostatecznie, że „piosenka jest dobra na wszystko kochani!?”
4. Ugodowość
Przez ugodowość rozumiemy umiejętność wchodzenia w dialog, zdolność empatii i ogólnie pokojowe nastawienie do ludzi. Czy zależy nam na tym? Oczywiście! Przecież bez tego ani rusz w dorosłym życiu. A jak stymulować rozwój tego aspektu w sposób przyjemny i skuteczny?
Jak już się domyślacie, wspólna gra na instrumentach uczy umiejętności współpracy. Ale mamy jeszcze wachlarz innych możliwości!
Zwłaszcza, że w wieku przedszkolnym, gdy pojawiają się pierwsze problemy w temacie kompromisów. Tu warto poćwiczyć z dzieckiem coś takiego, jak dialog muzyczny. Jeśli znamy źródło sytuacji trudnej dla dziecka (dzień w nowym przedszkolu, relacja z kolegą, wyjazd), to możemy to w prosty sposób przepracować wykorzystując instrumenty lub układając piosenkę o emocjach. Dialog to przede wszystkim odgrywanie ról, gdzie rodzic w bezpiecznej sytuacji pokazuje dziecku jak może się zachować, pyta o emocje i radzi. Natomiast dziecko może bez strachu i stresu przećwiczyć różne zachowania i przewidzieć skutki.
A starsze dzieci? Chóry, zespoły, schole, zajęcia muzyczne w grupach, tańce – w łatwy i przyjemny sposób uczą współpracy i nastawienia na wspólny cel.
5. Sumienność
To stopień zorganizowania, wytrwałości i motywacji osoby. Praktycznie każde działanie muzyczne wspiera tę cechę. Nawet nauczenie się i zaśpiewanie nowej piosenki w całości, czy sprzątanie instrumentów po wspólnej grze to już pewien trening wytrwałości. Oczywiście, należy to dopasować do wieku. Jeśli wasze dziecko zacznie chodzić do szkoły muzycznej – to bez tej cechy ani rusz i każdy, kto przez to przechodził wie, że bez planu i zorganizowania to niemal niemożliwe. A jeśli nie? Pamiętajcie, że to rodzic jest autorytetem dla swojego dziecka i przykład własny to podstawa. Bo co w momencie, gdy dziecko chce się nauczyć tańczyć, śpiewać lub grać na instrumencie, a rodzic tylko udaje, że to akceptuje? Zamyka dziecku drzwi przy ćwiczeniu, nie pyta o wrażenia, nie chodzi na występy, kibicuje? Udawanie przed własnymi dziećmi po prostu nie przechodzi (nie tylko w tym przypadku). One mają wbudowany wykrywacz kłamstw. A każde oszukanie dziecka to utrata zaufania i krok od rodzica.
Podsumowując: akceptuj, inspiruj, działaj razem z dzieckiem!
Nie musisz wiedzieć praktycznie nic o teorii czy psychologii muzyki, której dotyczy ten post, by wykorzystać kilka pomysłów na wspieranie rozwoju swojego dziecka. Warto też spojrzeć z szerszej perspektywy. Jeśli od okresu niemowlęctwa zapewniasz swojemu dziecku poczucie bezpieczeństwa, akceptację, stałą motywację (lecz nigdy wyręczanie), wspólny czas na zabawę i wiarę, że może zdobywać góry, a rodzice będą stali za nim murem, to w okresie dojrzewania będzie miało solidne podstawy zaufania i relacji z rodzicami. A wszyscy wiemy, że wtedy w głowie dzieją się takie rzeczy, których nawet ten młody człowiek nie rozumie. Jest za to spora szansa, że wykorzysta te predyspozycje muzyczne przekazane w dzieciństwie i będzie odnajdywał część swojej tożsamości w muzyce: jej słuchaniu, tworzeniu. A to chyba całkiem dobra opcja na bezpieczne przejście przez „okres buntu”.
Autorką tekstu jest Jagoda Rusowicz – mama Mikołaja, muzykoterapeutka, instruktor rytmiki, licencjonowana nauczycielka zagranicznych programów muzycznych. Od 4 lat prowadzi z warsztaty z muzykoterapii (pracując zarówno z dziećmi jak i dorosłymi), zajęcia rodzinnego muzykowania POMELO oraz KIWI dla rodzin z dziećmi o specjalnych potrzebach.